Dziś rano z gniazda sokołów na kominie elektrociepłowni na Wrotkowie zabrano "zastępcze" kurze jaja ugotowane na twardo. Ich miejsce zajęły pisklęta wyklute kilka dni temu z prawdziwych jaj sokolej pary.

Pisklaki wykluły się w inkubatorze u sokolnika z Nadleśnictwa Garwolin. Właśnie tam wywieziono jaja zabrane z gniazda po tym, jak samica sokoła przestała się pojawiać w gnieździe. Pod jej nieobecność jaja wysiadywał wyłącznie jej partner, który nie poradziłby sobie z wychowaniem tak młodego potomstwa. 

Gdy okazało się, że samica po trzech dniach wróciła do gniazda, ornitolodzy opiekujący się ptasią rodziną, podłożyli jej "zastępcze" jaja. Były to kurze jaja ufarbowane w wywarze z łusek cebuli na kolor przypominający barwę sokolich jaj.

W ten sposób ornitolodzy chcieli sprawdzić, czy samica o imieniu Wrotka obroni gniazdo, którym zdążyła się już zainteresować inna samica  - Ziuta i czy wznowi wysiadywanie jaj. Postanowiono też, że jeśli nie będzie się działo nic złego, to pisklęta wyklute z zabranych jaj zostaną zwrócone ptasiej rodzinie z komina na Wrotkowie.

Powrót nastąpił dziś rano. Kurze jaja zostały zabrane, w gnieździe umieszczono pisklęta, a matka przejęła nad nimi opiekę. Dla dodania realizmu, pozostawiono w gnieździe nieco skorupek. 

Rodzina tworzona przez dziesięcioletnią samicę Wrotkę i jej trzyletniego partnera Czarta (będącego jej własnym synem) doczekała się tej wiosny czterech jaj. Jedno z nich okazało się niezalężone.