"Odwaga Kaliny Jędrusik i jej bezwstyd absolutnie mnie uwiódł" - mówi Maria Dębska, która w filmie "Bo we mnie jest seks" wcieliła się w rolę legendarnej artystki, nazywanej "barwnym ptakiem PRL-u". Dębska za tę rolę została nagrodzona na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Aktorka w rozmowie z Katarzyną Sobiechowską-Szuchtą opowiada, na czym według niej polegał fenomen Jędrusik, jak wyglądał proces przygotowania do roli i jakie współczesne przesłanie ma film.

Maria Dębska, która w obrazie "Bo we mnie jest seks" wciela się w rolę Kaliny Jędrusik, została nagrodzona w sobotę za najlepszą rolę kobiecą na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Na czym jej zdaniem polegał fenomen artystki, nazywanej pierwszą skandalistką PRL-u?

Jedną z naczelnych cech Kaliny Jędrusik, które wydawały mi się wyjątkowe już od początku przygotowań do filmu, jest jej bezwstyd. Myślę, że jesteśmy często zawstydzanie, już od momentu, kiedy jesteśmy bardzo małe... Słyszymy: "Nie wypada Ci, jak Ci nie wstyd, nie wolno Ci tego robić. Dziewczynka nie powinna..." Myślę, że to samo słyszą chłopcy. A Kalina to była jednostka, która była w pewnym sensie pozbawiona tego kagańca - mówi Maria Debska. I dodaje: Jest taki fragment filmu, w którym mężczyzna mówi do Kaliny: "Boże, Ty w ogóle nie masz hamulców". A ona odpowiada: "Mam, ale nie używam". Jest w tym coś ekscytującego, bo często te hamulce w życiu sprawiają, że podejmujemy złe decyzje albo nie takie, jak chcemy albo próbujemy się dopasować, wejść w te ramy, w które nas ktoś próbuje wcisnąć. A ona tego nie robiła. Choć widzimy w tym filmie ją w momencie, gdy pojawia się w niej wątpliwość, bo słyszy, że nie pasuje, że nikt jej nie chce... Ale ta odwaga i jej bezwstyd mnie absolutnie uwiódł - podkreśla aktorka. 

Dębska przygotowywała się do roli w filmie "Bo we mnie jest seks" przez półtora roku. Do roli musiała zmienić się fizycznie - m.in. przytyć 10 kilo. 

To była spora zmiana, bo nie jestem wysoką osobą. Z jednej strony była to podróż fizyczna, z drugiej strony też emocjonalna. Dla nas kobiet przytycie często wiąże się z pewnym emocjonalnym spadkiem. A tutaj niezbędne była poczucie, że czuję się dobrze ze sobą. Nie było łatwo, bo aktorki raczej się odchudzają i ja nauczyłam się żyć w rygorze i poczuciu winy, kiedy coś zjem... A tutaj trzeba było się rozluźnić i jeść łapczywie wszystko, co mi serwowano - opowiada odtwórczyni roli Jędrusik.

Dodaje, że w tym procesie fizycznej przemiany miała wsparcie m.in. trenerki i dietetyczki. Produkcja potraktowała mnie hoolywoodzko. Przygotowania wiązały się też z wielogodzinnymi ćwiczeniami na siłowni, bo musiałam zrobić masę, stać się klepsydrą: mieć wąską talię, duże pośladki i szerokie plecy. Podnosiłam więc ciężary, a potem jadłam. Dużo tych zmian zaszło w moim wyglądzie: włosy obcięte, zęby zrobione... Ale to sprawiło, że faktycznie czułam się gotowa, kiedy wchodziłam na plan - przyznaje Dębska. 

W "Bo we mnie jest seks" jedną z głównych ról odgrywa muzyka. Aktorka na pół roku przed wejściem na plan weszła do studia z kompozytorem Radosławem Luką do studia i rozpoczęła nagrywanie piosenek, które możemy usłyszeć w filmie.

Na początku starałam się imitować Kalinę Jędrusik, po czym się okazało, że to w ogóle nie o to chodzi. Muszę mieć jej kolor, ale to nie jest w końcu program telewizyjny albo kabaret, w którym mam parodiować czy naśladować artystkę - mówi Dębska. Przyznaje, że sama nie jest fanką musicali. Bardzo mi zależało, żeby to nie było naiwne albo nieprawdziwe, więc piosenki włożone do filmu musiały być bardzo moje. Kasia Klimkiewicz bardzo pilnowała na planie, żeby kręcić różne wersje "kalinowego" głosu. Chodziło o to, żeby widz z manierą, którą Kalina miała w głosie, wytrzymał i czuł się komfortowo. Więc kręciłyśmy różne duble: bardziej moim głosem, a na końcu Kasia mówiła: "Teraz bądź Kaliną w 100 procentach" - opowiada aktorka. 

Pytana o to, co z historii przedstawionej w filmie mogą wziąć dla siebie młode kobiety, które go obejrzą, aktorka odpowiada: To bardzo ciekawe spojrzenie na to, jak patrzyło się na kobiety kiedyś, gdy ktoś próbuje nas wsadzić w jakiś kanon, że coś wypada, że coś trzeba. (...) Wiem z relacji najbliższych ludzi Kaliny, że często i ona nie wiedziała, co zrobić, czuła się zagubiona, a z drugiej strony - miała jednak tę odwagę, żeby być sobą. Więc to jest dla mnie przesłanie płynące z filmu: żeby po prostu mieć odwagę być sobą, co jest strasznie trudne. Żeby dbać o swoje granice, jak ona: "To, że wam daje na ekranie wszystko nie znaczy, że możecie sobie mnie wziąć i lepić jak plastelinę". Wydaje mi się, że to jest bardzo współczesne w tym filmie.

Premiera filmu - 12 listopada

"Bo we mnie jest seks" wejdzie do kin 12 listopada. Film przedstawia ważny fragment z życia Kaliny Jędrusik, o której śmiało można powiedzieć, że jest największą ikoną polskiej popkultury. 

To historia wzlotów i upadków jej zawrotnej kariery. Wydarzeniom z życia Jędrusik towarzyszy atmosfera szalonej zabawy środowiska ówczesnej śmietanki towarzyskiej - podkreślają twórcy filmu. 

W Kalinę Jędrusik wciela się w filmie "Bo we mnie jest seks" Maria Dębska. Jej męża - pisarza Stanisława Dygata - gra Leszek Lichota. Na ekranie zobaczymy też inne barwne postaci polskiej kultury: Kazimierza Kutza (Borys Szyc), Tadeusza Konwickiego (Paweł Tomaszewski) czy twórców Kabaretu Starszych Panów - Jeremiego Przyborę (Rafał Rutkowski) i Jerzego Wasowskiego (Dariusz Basiński). Za zdjęcia odpowiada Weronika Bilska, a za scenografię - Wojciech Żogała.

Opracowanie: