Dziennik "New York Times" powiadomił w czwartek, że 6 marca amerykański wywiad przekazał Rosjanom ostrzeżenie przed zamachem terrorystycznym. CIA alarmowało, że atak planuje Państwo Islamskie Prowincji Chorasan, ale Kreml zlekceważył informację.

Sygnał Centralnej Agencji Wywiadowczej poskutkował tym, że 7 marca amerykańska ambasada w Moskwie wystosowała publiczne ostrzeżenie, według którego atak miał nastąpić w ciągu najbliższych 48 godzin. Po tym terminie władze w Rosji znacznie zmniejszyły poziom czujności.

"Nie jest jasne, czy amerykański wywiad pomylił się co do terminu zamachu, czy też terroryści zmienili swoje plany, widząc wzmożone środki bezpieczeństwa na początku marca" - czytamy na łamach "NYT".

"Jawny szantaż" i "próba zastraszania i destabilizacji" mówił kilka dni później Władimir Putin, komentując ostrzeżenia. Inne słowa padały w 2017 i 2019 r., gdy Rosja dziękowała USA za dostarczenie informacji, które pomogły jej udaremnić ataki terrorystyczne w Petersburgu.

Obowiązek ostrzegania

Alarm USA to działanie w ramach obowiązujących wytycznych. Od 2015 r. CIA wiąże tzw. "obowiązek ostrzegania". Przepisy wymagają od instytucji wywiadowczej informowania "podmiotów z USA i spoza USA" o konkretnych zagrożeniach, które mogą skutkować "umyślnym morderstwem, spowodowaniem poważnych obrażeń ciała lub uprowadzeniem". Takie przypadki nie są częste, ale Waszyngton musi ostrzegać nawet nieprzyjaciół.

"Dlatego wcześniej USA przekazywały podobne dane talibom w Afganistanie i władzom Iranu" - zauważył "NYT".

"W marcu Stany Zjednoczone ujawniły Rosji wyłącznie te doniesienia, które uznały za niezbędne. Uczyniono tak w obawie przed dekonspiracją informatorów amerykańskiego wywiadu lub poznaniem przez Moskwę metod pracy służb USA" - zaznaczył dziennik.

Szukanie winnego

Do podmoskiewskiego zamachu szybko przyznało się Państwo Islamskie Prowincji Chorasan. Zachód zastanawiał się, czy Rosja przyjmie tę wersję jako oficjalną, obawiając się, że Kreml zechce wykorzystać atak propagandowo, przeciwko Ukrainie.

"Za atakiem stały Ukraina, USA i Wielka Brytania" - powiedział dyrektor rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa Aleksandr Bortnikow. Przekaz był wzmacniany komunikatem, że terroryści po ataku zmierzali w stronę ukraińskiej granicy.

Rosjanie wiedzą, że ich twierdzenia na temat odpowiedzialności USA i innych państw za zamach w Krasnogorsku są kategorycznie fałszywe - powiedział w środę rzecznik Departamentu Stanu Matthew Miller. Są też cyniczne, bo to kolejny przykład tego, jak prezydent Putin i reszta jego zespołu wykorzystuje narodową tragedię, by usiłować usprawiedliwić swoją nielegalną wojnę przeciwko Ukrainie - dodał.

Zamach w Krasnogorsku

22 marca terroryści zaatakowali salę koncertową Crocus City Hall w podmoskiewskim Krasnogorsku. Do widzów otwarto ogień, eksplodowały ładunki wybuchowe. Wybuchł pożar, w wyniku którego zawalił się dach budynku. 

Zginęło co najmniej 139 osób. We wtorek w rosyjskich mediach pojawiły się przypuszczenia, że dokładna liczba zabitych będzie prawdopodobnie niemożliwa do ustalenia, ponieważ wiele ciał całkowicie spłonęło w pożarze.

Rosyjskie organy ścigania powiadomiły, że schwytano czterech sprawców zamachu, obywateli Tadżykistanu, a także kilku ich domniemanych wspólników. Sąd w Moskwie zdecydował o aresztowaniu tych osób do 22 maja w oczekiwaniu na proces.