Po ujawnieniu skandalu związanego z manipulacjami przy testach bezpieczeństwa, japońska firma Daihatsu wstrzymała produkcję samochodów. Jak podaje niemiecki portal NTV, krąg skandalu jest szeroki i sięga także m.in. modeli koncernu Toyota, do którego należy Daihatsu.

NTV cytuje szefa Daihatsu, który przeprosił klientów za oszustwa, jakich dopuściła się firma. "Nasze zachowanie zasługuje na pogardę" - wyznał prezes Soichiro Okudaira na konferencji prasowej.

O manipulowaniu wynikami testów przez Daihatsu głośno zrobiło się wiosną 2023 r. 

"W kwietniu ujawniono, że Daihatsu sfałszował testy bezpieczeństwa czterech modeli samochodów w swoich fabrykach w Malezji i Tajlandii. Następnie powołano niezależną komisję ekspertów, która w ubiegłą środę przedstawiła swój raport" - informuje NTV. Jak pisze portal, zlecone przez japoński rząd dochodzenie wykazało, że Daihatsu oszukiwało podczas testów bezpieczeństwa od dziesięcioleci. Władze w Tokio zarządziły inspekcje we wszystkich zakładach firmy. 

W zeszłym tygodniu japoński producent wstrzymał na całym świecie dostawy swoich samochodów. Obecnie stanęła produkcja w ostatniej działającej fabryce Daihatsu w Japonii. 

"W swoim raporcie eksperci piszą, że odkryli łącznie 174 dodatkowe 'nieprawidłowości' w 25 kategoriach testów, z których część sięga 1989 roku. (Eksperci - przyp. red.) wskazali np. na testy drzwi czy zabezpieczeń przed uderzeniem bocznym. W sumie dotyczyło to 64 modeli (własnych - przyp. red.), w tym także tych, które nie są już produkowane, a także 22, które Daihatsu produkuje dla Toyoty, Mazdy lub Subaru" - relacjonuje niemiecki portal.

Przeprosiny wobec klientów wyraziła już Toyota. "Dostawa wadliwych modeli Toyoty została chwilowo wstrzymana. Toyota sprawdza także, czy klienci mogą bez obaw korzystać ze swoich pojazdów" - dodaje NTV.

Jak podaje "Guardian" w ciągu roku Daihatsu wyprodukowała 1,7 mln samochodów. Straty z powodu zatrzymania produkcji i skutki rozszerzającego się skandalu szacuje się na 15 mld dolarów.