"Dzisiaj stawką jest bezpieczeństwo Polski, bezpieczeństwo Europy Środkowej. To nie jest przypadek, takie zaangażowanie premiera Donalda Tuska, ministra Radosława Sikorskiego, polskiego parlamentu, także moje, żeby zmobilizować wszystkich, kogo można, żeby Ukrainie dostarczyć amunicję teraz. Nie chodzi, żeby za pół roku, tylko teraz, żeby Putin się bał" - mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Paweł Kowal, którego premier wyznaczył na pełnomocnika rządu ds. odbudowy Ukrainy.

Jeśli dzisiaj w Paryżu mówią, że jeśli Putinowi się uda w tym roku, to będzie groźne dla Francji, to my powinniśmy myśleć tak do kwadratu - podkreślał przewodniczący sejmowej komisji spraw zagranicznych. 

Jeżeli np. udałoby mu się przerwać front, odzyskać inicjatywę na wschodzie Ukrainy, zdobyć jakieś duże miasto, to by oznaczało, że cały Zachód, który się zaangażował po stronie Ukrainy, traci w jakim sensie swoją legitymację. Bo pojawią się w każdym państwie zachodnim - w pewnym sensie - siły, (które będą mówiły): "to może się dogadywać z Rosją" - podkreślał Kowal. 

Prowadzący rozmowę Marek Tejchman pytał o dzisiejsze doniesienia "The Economist", który pisze o możliwej dużej, letniej ofensywnie rosyjskiej na Charków. 

Nie lubię straszenia, lubię mobilizować. My mobilizujemy naszych partnerów na zachodzie, żeby oni znaleźli teraz amunicję - podkreślał Kowal. Dzisiaj nie chodzi o jakąś fanaberię, dzisiaj chodzi o realne zagrożenie. Mówię to, jako człowiek, który dwa tygodnie temu pojechał zobaczyć linię frontu - zaznaczył.

Ukraińcy, jeśli chodzi o organizację armii, zrobili kolosalny krok w ciągu ostatnich 2 lat - dodał. 

"Stawka jest ogromna"

Kowal stwierdził, że Putin będzie szukał każdego pretekstu, aby uderzyć na Ukrainę, a tym samym osłabić Zachód. Bo on wie, że jeżeliby mu się udało, to wpłynie na wybory w USA i w wielu państwach zachodu. A my dobrze rozumiemy, na czym polega bezpieczeństwo Polski - powiedział. 

Jeżeli komuś się wydaje, że można oddzielić bezpieczeństwo Ukrainy dzisiaj, czyli sytuację na froncie, od bezpieczeństwa Polski, to znaczy, że pcha Polskę w przepaść - zauważył. 

Dzisiaj łatwo powiedzieć, co to jest dobra polityka zagraniczna. To bezpieczeństwo, a bezpieczeństwo, to znaczy amunicja i broń na front. Jeśli dzisiaj tam nie dostarczymy, to będziemy mieli za niedługo Putina obecnego na całej Ukrainie, mającego wpływy. Stawka jest ogromna - odpowiedział. 

Przewodniczący sejmowej komisji spraw zagranicznych dodał także, że w przestrzeni publicznej jest teraz bardzo dużo rosyjskiej propagandy.

"Scholz się myli. Taurusy trafią do Ukrainy"

Zakładam, że w końcu trafią - powiedział Kowal w internetowej części rozmowy, pytany, czy Niemcy zmienią zdanie w sprawie wysłania do Ukrainy swoich pocisków manewrujących o zasięgu 500 km, Taurusów. 

Chodzi o to, żeby wyperswadować Niemcom strach - mówił polityk. Znam mnóstwo niemieckich polityków, którzy z tej wojny nauczyli się, że z Putinem trzeba po prostu wygrać - dodał. 

Jego zdaniem kanclerz Olaf Scholz, który sprzeciwia się przekazaniu ich Ukrainie, się myli, podobnie jak jego otoczenie.

Ale oni zmienią zdanie. Chodzi tylko o to, żeby za późno nie zmienili zdania. Chodzi o to, żeby utrzymać linię frontu. Naszą rolą jest, żeby pomóc Ukraińcom, a jedną z form pomocy Zachodu jest dać im taką broń, żeby mogli razić cele wewnątrz Rosji. Chodzi o cele, np. produkcję amunicji, składy paliwa. Trzeba dać Ukraińcom walczyć. Jeśli Ukraińcy mają wygrać, muszą walczyć. Muszą móc atakować cele strategiczne w Rosji. Inaczej to się nie uda - powiedział Kowal. 

"Rosja się rozpadnie, otoczenie Putina się go pozbędzie"

Świat się nauczył od samych Rosjan, że Rosja jest taka silna. Gdyby Rosja była taka silna, to ta wojna by inaczej wyglądała - powiedział Kowal. Świadczy o tym to, że "Putinowi nie udało się zdobyć Kijowa. Problemy Putina wzięły się z tego, że nie był w stanie ani politycznie, ani militarnie zgwałcić Kijowa. I musiał się daleko posunąć. Pamiętajmy to, żeby sobie nie wmówić, że oni są tacy silni i wszędzie mają wpływy". 

Jak dodał, Zachód musi wykazać się konsekwencją w pomocy Ukrainie i cierpliwością. 

To jest proces rozpadu Rosji, tylko że on będzie trwał długo. To jest oczywiste, że od Rosji odpadną kawałki. To jest oczywiste, że to potrwa z 10 lat. Tak jak się rozpadała Rosja po I wojnie światowej, czy nawet wcześniej, bo od 1905 roku. Tak jak się potem rozpadała druga Rosja imperialna, sowiecka. To zawsze trwało 10, kilkanaście lat - powiedział Kowal. 

I myślę, że już jesteśmy w tym procesie. Putin tego nie utrzyma. W międzyczasie będą bardzo trudne momenty. Teraz mamy ten trudny moment. Trzeba się mobilizować. Trzeba dozbroić Ukraińców, żeby nie puścili dalej Putina. I tak trzeba wytrzymać kilka lat. Dać Ukraińcom wygrać. Efektem tego będzie takie osłabienie Putina, że Putin wyleci w powietrze. Jego najbliższe otoczenie go wysadzi. Tylko to jest wojna nerwów. Zachód musi wytrzymać - tłumaczył szef sejmowej komisji spraw zagranicznych. 

Ukraina w ciągu kilku lat w UE?

Chcemy, żeby rozpoczęły się negocjacje jeszcze w trakcie prezydencji belgijskiej, czyli w tym półroczu. I do tego trzeba dodać w normalnym standardzie przy dużym państwie z 7-8 lat. Zakładam, że mamy nadzwyczajną sytuację, że to trzeba skrócić - mówił Kowal pytany o perspektywę unijną dla Ukrainy. 

A co z Białorusią? Białoruś jest częścią Europy i z całą pewnością - tydzień temu rozmawiałem o tym ze Swietłaną Ciechanouską - uważam, że trzeba postawić na wolną Białoruś. I zagrać o europejską stawkę dla Białorusi. I to się uda - mówił gość Popołudniowej rozmowy w RMF FM.

Opracowanie: