Żużlowe Grand Prix na Stadionie Narodowym w Warszawie nazwane zostało przez skandynawskie media skandalem i farsą na oczach wspaniałej publiczności. Odpowiedzialność leży - ich zdaniem - po stronie tych, którzy przygotowywali tor.

Trzykrotny indywidualny mistrz świata Duńczyk Erik Gundersen (1984-85 i 1988) skrytykował ostro firmę, która była odpowiedzialna za przygotowanie nawierzchni.

W rozmowie z agencją Ritzau podkreślił, że tory jednodniowe układa się już od 15 lat i ludzie to robiący posiadają przecież doświadczenie i wiedzę.

Wymówka, że była zbyt niska temperatura i duża wilgotność powietrza, które powodowały, że materiał nawierzchni nie mógł się dostatecznie związać, to żadne wytłumaczenie. W tej branży pracują przecież ludzie, którzy powinni wiedzieć, jak na siebie działają takie czynniki. To nie jest nauka o rakietach kosmicznych - dodał.

Jego zdaniem zawody nie powinny się w ogóle odbyć i jedynym rozwiązaniem było przesunięcie ich na niedzielę.

Sygnał ostrzegawczy nadszedł już w piątek, kiedy odwołano trening. W sobotę rano było lepiej, lecz niedostatecznie, ponieważ nawierzchnia nie miała czasu się dostatecznie związać i organizatorzy rozpoczynając zawody doskonale o tym wiedzieli - zauważył.

Duński dziennik "Ekstrabladet" skomentował, że "premiera sezonu zapowiadała się tak pięknie, z pierwszym tak dużym turniejem w stolicy Polski i 57 tysiącami widzów na Stadionie Narodowym, zbudowanym z okazji piłkarskich mistrzostw Europy w 2012 roku". "Niestety, impreza zamiast stać się wielkim sukcesem żużla, po tym jak wszystko, nawet taśma startowa, zawiodło stała się tylko żałosną farsą" - oceniono.

"Śmieszne"



"Politiken" napisał natomiast, że tragiczny stan toru, który okazał się niebezpieczny dla zawodników, "śmieszny wręcz" brak rezerwowej taśmy startowej, groteskowe starty według jakiejś lampy po 12 biegach zniszczyły w spektakularny sposób otwarcie sezonu.

W szwedzkich mediach nazwano zawody fiaskiem, a zwłaszcza wyeksponowany został problem z taśmą startową. Tytuł: "Żużlowcy czekają na zielone światło" opisywał główne zdjęcie z zawodów w dzienniku "Aftonbladet".

"Expressen" ocenił: "To miał być wielki wieczór Tomasza Golloba, ikony polskiego żużla, który przy ponad 50 tysiącach entuzjastów tego sportu miał zakończyć swoją karierę w Grand Prix, lecz wydarzyło się to, co nie miało mieć prawa miejsca".

Na łamach gazety wypowiedział się trener żużlowej reprezentacji Szwecji Morgan Andersson: "Urządzenie z taśmą startową jest podstawą naszej dyscypliny, a brak części zamiennych do jej naprawienia można nazwać wielkim skandalem. Starty przy zielonej lampie dekoncentrujące zawodników można porównać do skoku wzwyż bez poprzeczki".

W sobotę żużlowe Grand Prix na Stadionie Narodowym w Warszawie, pierwszą rundę indywidualnych mistrzostw świata w jeździe na żużlu, z powodu złego stanu toru przerwano po trzech seriach startów. W tej sytuacji zwycięzcą został Słoweniec Matej Zagar, przed Chrisem Harrisem i Jarosławem Hampelem.

(abs)