Holenderska prokuratura bada przyczyny poniedziałkowej katastrofy budowlanej w miejscowości Alphen aan den Rijn. Dwa dźwigi budowlane przewróciły się i przygniotły domy mieszkalne. Nikt nie zginął, ale 20 osób zostało rannych.

Amatorszczyzna - to najczęściej pojawiające się słowo w komentarzach. Tego typu dźwigi, które zawaliły się, przeznaczone są do pracy na stałym lądzie, a nie na pontonach.

Richard Krabben-dam, ekspert od dźwigów twierdzi, że katastrofy można było uniknąć, bo przecież nawet dziecko wie, że platforma na wodzie zacznie się kolebać, gdy będzie się przenosić ciężar z jednej strony na drugą. Zdaniem eksperta, pływające platformy z pewnością nie były wystarczająco stabilne, w dodatku wygląda na to, że pracowano bez planu i bez konkretnych wyliczeń.

Firma, do której należą dźwigi zapewnia, że operatorzy mają kilkuletnie doświadczenie. Nie wypowiada się jednak na temat przyczyn wypadku.

(j.)