Rosyjski dziennik „Kommiersant” twierdzi, że ustalono zleceniodawcę zabójstwa Borysa Niemcowa. Opozycyjny polityk został zastrzelony miesiąc temu. Do tej pory aresztowano 5 Czeczenów podejrzanych o wykonanie i organizację zabójstwa.

Podejrzewany o pseudonimie Ruslik miał przekazać broń i obiecywał, że opłaci wszelkie koszty związane z zabójstwem. To krewny aresztowanych Czeczenów i jego prawdziwe nazwisko znają śledczy. "Ruslik" dotąd nie jest ścigany, chociaż wiadomo, że po zamordowaniu Niemcowa odebrał pistolet, a zabójcę Zaura Dadajewa odwiózł nawet na lotnisko.

55-letni Niemcow - jeden z przywódców Republikańskiej Partii Rosji-Partii Wolności Narodowej (Parnas) i zagorzały krytyk prezydenta Federacji Rosyjskiej Władimira Putina, a zwłaszcza jego agresywnej polityki wobec Ukrainy - został zastrzelony 27 lutego późnym wieczorem w centrum Moskwy, na Dużym Moście Moskworeckim, nieopodal Placu Czerwonego. Został trafiony czterema pociskami; strzelano mu w plecy. 

Pod zarzutem zabójstwa opozycjonisty aresztowano Zaura Dadajewa, byłego zastępcę dowódcy batalionu w elitarnym pułku sił specjalnych "Północ", wchodzącego w skład stacjonującej na terytorium Czeczenii 46. samodzielnej brygady specnazu Wojsk Wewnętrznych MSW FR.

Dadajew początkowo przyznał się do popełnienia tej zbrodni, jednak potem odwołał zeznania złożone po zatrzymaniu. Oświadczył, że był torturowany. W związku z zabójstwem aresztowano łącznie pięć osób - wszystkie pochodzą z Czeczenii.

(mpw)