Polityczną odpowiedzialność za śmierć Borysa Niemcowa ponosi Władimir Putin - uważa Marina Litwinienko, wdowa po otrutym byłym agencie KGB Aleksandrze Litwinience. W rozmowie z BBC Litwinienko podkreśliła symbolikę śmierci przeciwników Putina.

Mój mąż zginął w inny sposób, ale symbolika jest taka sama. Oznacza, że każdy, kto będzie krytykował Władimira Putina, zostanie zgładzony - mówiła Marina Litwinienko w wywiadzie dla brytyjskiego nadawcy.

Podkreśliła równocześnie, że polityczną odpowiedzialnością za śmierć Niemcowa należy obarczyć rosyjskiego przywódcę. Wszystko, co stało się w Rosji przez ostatnie 15 lat, jest winą obecnego rządu i osobiście Władimira Putina - wyjaśniła.

55-letni Borys Niemcow, czołowy rosyjski opozycjonista, zginął w piątek - zastrzelono go w centrum Moskwy, na Dużym Moście Moskworeckim niedaleko placu Czerwonego. Został trafiony w plecy czterema pociskami. Sprawców dotąd nie schwytano.

Aleksander Litwinienko pracował najpierw dla radzieckiego, a następnie rosyjskiego kontrwywiadu. W 1998 roku ujawnił publicznie, że wydawano mu sprzeczne z prawem rozkazy (m.in. rozkaz zamordowania rosyjskiego oligarchy Borisa Bieriezowskiego). W 2001 roku udało mu się uciec z Rosji do Wielkiej Brytanii, gdzie uzyskał azyl polityczny, a później obywatelstwo.

W 2006 roku został otruty herbatą zawierającą silnie radioaktywny izotop polonu-210. Napój wypił na spotkaniu z byłym pracownikiem rosyjskich służb Andriejem Ługowojem i innym, nieznanym mu mężczyzną. Zmarł 23 dni później.


(md)