​Frans Timmermans chce zastąpić Jean-Claude’a Junckera na stanowisku szefa Komisji Europejskiej. Holenderski komisarz zajmujący się m.in. kwestią praworządności w Polsce ogłosił oficjalnie w miejscowości Heerlen, że chce zostać kandydatem wiodącym swojego europejskiego ugrupowania, czyli Socjalistów i Demokratów.

Kadencja Junckera kończy się jesienią 2019 roku, a kluczowy wpływ na wyznaczenie jego następcy będą miały wybory do Parlamentu Europejskiego w maju przyszłego roku, zwłaszcza układ sił między chadekami (Europejska Partia Ludowa) a socjalistami (Socjaliści i Demokraci).

Timmermans ma już w swoim ugrupowaniu kontrkandydata, słowackiego komisarza ds. energii Marosa Sefcovica. Timmermansa wspierają socjaliści z krajów Europy Zachodniej (głównie niemiecka SPD) i Południowej. Sefcovica popierają natomiast socjaliści z Polski (SLD) Rumunii i Węgier.

Bogusław Liberadzki w rozmowie z naszą korespondentką powiedział, że Sojusz Lewicy Demokratycznej zdecydował, że popiera Sefcovica, bo pochodzi z naszego regionu Europy i był bardzo dobrym komisarzem.

O tym kto będzie socjalistycznym "kandydatem wiodącym" zdecydują ostatecznie europejskie ugrupowania socjalistów w grudniu, na zjeździe w Lizbonie. Jeżeli wygrałby Timmermans, to nawet jeżeli nie zostałby szefem Komisji Europejskiej, to jego pozycja znacznie się wzmocni. Jeżeli zmobilizowałby socjaldemokratów z Europy Zachodniej, to będzie miał poważny atut w ręku - przyznaje Liberadzki.

Timmermans mógłby wówczas pozostać w KE, a nawet zabiegać o wysokie stanowisko szefa unijnej dyplomacji, po Włoszce Federice Mogherini. Taki "atut" jest mu potrzeby, zwłaszcza wobec holenderskiego premiera Marka Rutte. Partia Timmermansa (PvdA - Partia Pracy) jest obecnie w opozycji w Holandii. Niektóre media donoszą jednak, że Rutte gotów byłby go poprzeć, bo to by oznaczało dla Holandii wysokie miejsce w instytucjach unijnych.

Inni komentatorzy są bardziej ostrożni, gdyż nie można wykluczyć, że Rutte, który obecnie ma bardzo słabą większość w parlamencie, sam zechce "przenieść się do Brukseli". Rutte - jako premier - miałby raczej ambicje zastąpić Donalda Tuska na stanowisku szefa Rady Europejskiej. Dwóch wysokich stanowisk Holendrzy nie będą mogli piastować, a to oznacza, że Rutte może "wypuszczać" na razie Timmermansa, by dla wszystkich było jasne, że Holandia ma prawo do wysokiego stanowiska. Według tego scenariusza Rutte w odpowiednim momencie mógłby zastąpić Timmermansa w tym wyścigu do Brukseli.

(az)