Obydwie ekipy ratowników z Polski są już w Nepalu. Ochotnicy dotarli tam ok. 5:00 nad ranem czasu polskiego. Strażacy z ciężkiej grupy poszukiwawczej - kilkadziesiąt minut temu. "Dużym problemem przy dostarczaniu pomocy jest lotnisko w Katmandu" - mówi RMF FM Wojciech Wilk, szef Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej.

Strażacy ponad dwie godziny czekali w powietrzy na zgodę na lądowanie samolotu. Port lotniczy w Katmandu ma stosunkowo niewielką przepustowość. Kontrolerzy mają problemy z przyjęciem ekip ratunkowych i transportów z pomocą humanitarną, który leci z całego świata - powiedział nam Wojciech Wilk.

Ochotnicy w tej chwili rozdzielają się. Lekarze i ratownicy medyczni ruszają pomagać w jednym ze szpitali w Katmandu.

Druga część ekipy - odpowiedzialna za pomoc humanitarną - wyruszy na rekonesans po okolicy, by sprawdzić gdzie jest potrzebna pomoc.

Strażacy w tej chwili powinni kończyć rozładunek kilkunastu ton sprzętu, który przywieźli ze sobą. Przewiozą go ciężarówkami, które dostali od nepalskiego wojska.

Pomoc płynie z całego świata

Nepalskim ratownikom pomagają setki pracowników humanitarnych m.in. z Chin, Indii czy USA. W drodze do kraju jest ok. 70 Amerykanów.

Waszyngton ogłosił odblokowanie pierwszej transzy pomocy w wysokości miliona dolarów. Londyn na pomoc mieszkańcom przeznaczył 5 mln funtów, Kanada - 5 mln dolarów, a Unia Europejska - 3 mln dolarów. Środki te mają być przeznaczone na artykuły pierwszej potrzeby, takie jak woda pitna, leki, tymczasowe schronienia.

Indie wysłały do Nepalu 13 samolotów wojskowych wypełnionych żywnością i kocami.

Było to najgorsze trzęsienie ziemi w Nepalu od ponad 80 lat; wstrząsy odczuwalne były w różnych częściach Indii, Bangladeszu, Tybetu i Pakistanu. Poprzednie trzęsienie, z 1934 r., miało siłę 8 w skali Richtera i prawie kompletnie zniszczyło miasta Katmandu, Bhadgaun (Bhaktapur) i Patan. Zginęło wówczas 8,5 tys. osób.

(j.)