48 tys. euro - taką karę otrzymał mieszkaniec północy Włoch za jazdę na rowerze po pijanemu i spowodowanie wypadku, w którym tylko on był poszkodowany. Rowerzysta odmówił zapłacenia mandatu, a sprawa trafiła do sądu.

Do zdarzenia doszło trzy lata temu w miejscowości Occhiobello koło miasta Rovigo. Pijany rowerzystę podczas jazdy wykonał ryzykowny manewr i uderzył w lusterko samochodu jadącego z tyłu.

Rowerzysta upadł i doznał urazu czaszki. Trafił do szpitala. Badanie wykazało, że miał 2,75 promila alkoholu we krwi. Postawiono mu zarzut prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu i spowodowanie wypadku, w którym był jedynym poszkodowanym.  

Wkrótce potem na wniosek miejscowej prokuratury rowerzysta otrzymał karę - 48 tysięcy euro. Gdy odmówił jej zapłacenia, sprawa trafiła do sądu.

Podczas procesu okazało się, że zawartość alkoholu we krwi rowerzysty była jeszcze wyższa niż wykazało pierwsze badanie - wręcz na granicy śpiączki alkoholowej.

Jak podkreślają włoskie media, tak surowej kary za jazdę samochodem bądź na rowerze pod wpływem alkoholu we Włoszech nigdy nie wymierzono.

(mpw)