Młody żołnierz, któremu lekarze wszczepili pochodzące od świni więzadło krzyżowe w stawie kolanowym, rozpoczął już rehabilitację. Na razie - jak donosi reporterka RMF FM Anna Kropaczek - chodzi o kulach. Pionierską operację przeprowadzono w ubiegły czwartek w Wojewódzkim Szpitalu Chirurgii Urazowej w Piekarach Śląskich.

Jak przewiduje doktor Michał Mielnik z piekarskiej urazówki, pacjent pozostanie w szpitalu jeszcze przez dziesięć dni. Dochodzenie do zdrowia będzie stosunkowo długie. Potrwa od sześciu do dziewięciu miesięcy. Chodziło nam o to, żeby zastosować ten implant w przypadku powtórnego przeszczepu. Są to zabiegi bardzo skomplikowane i obciążone wieloma powikłaniami - podkreśla lekarz.

Medycy chcą, by pierwsza faza rehabilitacji była prowadzona pod ich okiem.

Pacjent jest młodym żołnierzem zawodowym, wcześniej miał już dwie operacje więzadła krzyżowego. Do wszczepienia implantu pochodzącego od świni lekarze nie musieli go długo przekonywać. Operacja przebiegła bez powikłań.

Jak podkreślają specjaliści z piekarskiej placówki, implanty pochodzące od świni mogą w wielu przypadkach być jedynym ratunkiem dla stawu kolanowego. Jest to ratunek dla stawu kolanowego po przebytych już wcześniej zabiegach operacyjnych rekonstrukcji więzadła krzyżowego przedniego, które albo nie udały się, albo pacjent powtórnie uszkodził to więzadło - wyjaśniał kilka dni temu dyrektor szpitala dr hab. n. med. Bogdan Koczy. Dodał, że niestabilność stawu kolanowego może szybko doprowadzić do zmian zwyrodnieniowych w stawie i do wczesnej endoprotezoplastyki.

(md)