Nawet jeśli mamy do czynienia z odosobnionym wypadkiem szaleńca, musimy zdać sobie sprawę, że obecnie wszyscy powinniśmy być skupieni na bezpieczeństwie – powiedział premier Donald Tusk, komentując doniesienia o zatrzymaniu Polaka, podejrzanego o współpracę z wywiadem Rosji. Mówił też o tym, że sytuacja na ukraińskim froncie jest krytyczna, a najbliższe tygodnie mogą rozstrzygnąć o losach wojny.

Polskie służby zatrzymały mężczyznę, który zgłosił gotowość do współpracy z rosyjskim wywiadem wojskowym. Paweł K. miał pomóc w ewentualnym zamachu na życie ukraińskiego prezydenta, Wołodymyra Zełenskiego. O sprawie informuje Prokuratura Krajowa, dodając, że podejrzany usłyszał już zarzuty. 

W ocenie szefa rządu, sytuacja ta obrazuje, że "nawet jeśli mamy do czynienia z odosobnionym wypadkiem szaleńca, musimy zdać sobie sprawę, że obecnie wszyscy powinniśmy być skupieni na bezpieczeństwie". 

Premier zwrócił się do Polaków z apelem. Chciałbym zaapelować do wszystkich bez wyjątku, by nie robili niczego, co może dziś osłabić Ukrainę - powiedział. 

Tym bardziej, że jak podkreślał, sytuacja na ukraińskim froncie jest krytyczna, a najbliższe tygodnie mogą rozstrzygnąć o losach wojny. 

Prezydent Zełenski podkreślał natychmiastową, być może rozstrzygającą losy wojny, potrzebę dostarczenia Ukrainie systemów, które mogłyby zwalczać Rosyjskie rakiety i drony - przekazał Tusk po zakończeniu z dwudniowego nieformalnego szczytu Rady Europejskiej. 

Jak powiedział szef rządu, Niemcy przekazały Ukrainie kolejny zestaw baterii Partiot oraz wezwały inne państwa dysponujące takimi możliwościami, by przyłączyły się do tej inicjatywy. 

Premier podkreślił jednak, że apel Berlina nie dotyczył Polski. Nie mamy w tej chwili wystarczającej ilości Patriotów, by móc się nimi podzielić. Nikt od Polski, jako państwa przyfrontowego, tego nie oczekuje - zapewnił. Dodał, że "wszyscy rozumieją, że musimy chronić własne niebo, m.in. w związku z incydentami z rosyjskimi rakietami".