Od 1 lipca policja i prokuratury działają według nowego kodeksu karnego. Nowe procedury paraliżują pracę komisariatów, rosną stosy dokumentów, a coraz mniej jest aktów oskarżeń - skarżą się reporterom RMF FM anonimowo policjanci w całym kraju. "Z naszego punktu widzenia nie ma żadnych sygnałów o poważnych nieprawidłowościach" - odpowiada na zarzuty rzecznik komendanta głównego policji Krzysztof Hajdas. Zapewnia również, że policjanci byli przygotowani i przeszkoleni już 3 miesiące przed wprowadzeniem reformy.

Lista zarzutów jest długa. Prokuratura prowadzi teraz tylko najtrudniejsze sprawy i często siedzi bezczynnie, czekając na nasze ustalenia - donoszą policjanci. Wiele spraw jest umarzanych, musimy naciskać na porozumienie stron - dodają i ostrzegają, że sprawy poszlakowe są zagrożone. W dodatku rośnie ilość obowiązków biurokratycznych.

Najwięcej problemów papierkowych przysparza policjantom konieczność anonimizacji, czyli przygotowania dla stron postępowania takich akt, w których odpowiednie wpisy z danymi osobowymi podejrzanych i świadków są zamazane. Ślęczymy przy kopiarkach zamiast szukać przestępców - skarżą się policjanci.

Przygotowywaliśmy się od dłuższego czasu do tych zmian. Były szkolenia, które rozpoczęły się ponad roku temu - zapewnia w rozmowie z naszym reporterem Krzysztof Hajdas. I zapewnia, że Komenda Główna Policji monitoruje na bieżąco, czy występują jakiekolwiek problemy. Według zapewnień rzecznika, na razie takich sygnałów nie ma.

Prokuratorzy alarmują jednak, że maleje liczba aktów oskarżeń, skierowanych w lipcu do sądów. Przykładowo, w Gdańsku i Gdyni udało się przygotować tylko cztery akty oskarżenia. Jeszcze za wcześnie na statystyki - odpowiada rzecznik komendanta głównego policji. Dodaje również, że w przypadku najtrudniejszych spraw prowadzonych wspólnie przez policję i prokuraturę potrzeba czasu, by takie sprawy zakończyć i ocenić, jak działa nowa procedura. Dajemy sobie jeszcze na to czas - podsumowuje.

(abs)