Miliardy złotych tracą polscy kierowcy przez źle działające pistolety dystrybutorów na stacjach paliw. Urządzenia zawsze mylą się na niekorzyść klientów, a zatankować można nawet o 5 procent mniej benzyny lub gazu, niż wynika ze wskazań na dystrybutorze. To wnioski Najwyższej Izby Kontroli po sprawdzeniu stacji w województwach: łódzkim i świętokrzyskim.

Spodziewamy się, że w całej Polsce jest tak, że co 7. stacja ma źle działające dystrybutory - mówi prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski.

Urzędy miar niezwykle rzadko - bo raz na kilka, kilkanaście lat - sprawdzają, czy dystrybutory na poszczególnych stacjach paliw w woj. łódzkim i świętokrzyskim działają prawidłowo.

Pracownicy Obwodowych Urzędów Miar (OUM) w Łodzi i Łowiczu przeprowadzali kontrole poszczególnych stacji paliw średnio raz na pięć lat, a w Urzędach Miar w Zduńskiej Woli i Kielcach - odpowiednio raz na 7 i 9 lat. Rekordzistami byli urzędnicy z Piotrkowa Trybunalskiego, którzy badania poszczególnych stacji przeprowadzali raz na 14 lat. W dodatku w trakcie kontroli sprawdzano tylko wybrane dystrybutory, a nie wszystkie na danej stacji.

Prawie w ogóle nie badają dystrybutorów LPG, co oznacza, że rynek sprzedaży gazu jest praktycznie poza jakąkolwiek kontrolą - czytamy w komunikacie Najwyższej Izby Kontroli.

Tylko dwa urzędy (z sześciu w sumie skontrolowanych) - Okręgowy i Obwodowy Urząd Miar w Łodzi - podejmowały kontrole metrologiczne dystrybutorów gazu. Ponieważ dysponowały jednym urządzeniem do kontroli przepływu gazu (pozostałe cztery urzędy miar w ogóle ich nie miały), nie były w stanie zapewnić odpowiedniej częstotliwości i zakresu kontroli na terenie dwóch województw. W latach 2012-2014 (I półrocze) urzędy miar skontrolowały pod względem metrologicznym tylko 71 dystrybutorów gazu z ponad 2600 zalegalizowanych urządzeń (czyli niespełna 3 proc.). Biorąc pod uwagę dotychczasowe tempo przeprowadzania kontroli można spodziewać się, że każdy  dystrybutor LPG będzie kontrolowany średnio raz na 94 lata. Innymi słowy: rynek sprzedaży gazu jest faktycznie poza jakąkolwiek kontrolą urzędów miar.

W dodatku urzędnicy mogą przeprowadzać na stacjach tylko zapowiedziane kontrole. Praktycznie nie mają więc szans obnażyć skali potencjalnych nieprawidłowości. Tymczasem z badań Inspekcji Handlowej wynika, że na 14 proc. stacji sprzedawane paliwo jest nieprawidłowo odmierzane - oczywiście na niekorzyść kierowców.

Ponad 60 proc. wszystkich zbadanych dystrybutorów benzyny i oleju napędowego (48 urządzeń na czterech stacjach z 77 ogółem) zawyżało wskazania (od 4,3 proc. do 5,6 proc.) sprzedanego paliwa na niekorzyść kupującego.

Oznacza to, że kierowca tankując 20 litrów paliwa w rzeczywistości miał go w baku o litr mniej.