W 2005 roku było w Polsce 18 200 łóżek dla rodzących. W zeszłym roku ich liczba spadła do 16 tysięcy, a będzie ich jeszcze mniej - alarmuje "Dziennik Gazeta Prawna".

Żadne rozporządzenie nie określa liczby porodów, od której uzależnione jest działanie oddziału położniczego: Narodowy Fundusz Zdrowia może zakontraktować nawet jeden poród. To tzw. świadczenie nielimitowane i Fundusz zwraca pieniądze za każdy poród. Same szpitale odczuwają jednak, jaka liczba jest opłacalna.

Magdalena Góralczyk z działu rzecznika prasowego łódzkiego oddziału NFZ tłumaczy, że trudno mówić o bilansowaniu się placówki medycznej realizującej świadczenia na oddziale ginekologiczno-położniczym, na którym rejestruje się poniżej 200 porodów rocznie.

Takich oddziałów - jak podaje główny konsultant w dziedzinie położnictwa prof. Stanisław Radowicki - jest obecnie kilkanaście, zaś na 42 oddziałach odbiera się rocznie mniej niż 300 porodów.

Te oddziały - zauważa "DGP" - będą musiały zawalczyć o swoją przyszłość, choć - jak podkreśla prof. Radowicki - o ich losie zadecyduje nie tylko liczba dzieci, które przychodzą tam na świat, lecz także jakość opieki.

(edbie)