"Na nóżce dosłownie miał dziury. Głębokie na kilka centymetrów, jakby ktoś wepchnął mu kciuki. A rączka była cała odrapana; kości i ścięgna na wierzchu" - opisuje w rozmowie z RMF FM pan Józef - ojciec 5-latka, którego wczoraj niedaleko Rzeszowa, zaatakował dzik. Jego starszy 9-letni brat jest w lepszym stanie - ma kilka niegroźnych ran na głowie. Obaj chłopcy są pod opieką lekarzy jednego z rzeszowskich szpitali.

9-leni Adrian i 5-letni Konrad trafili do szpitala po tym, jak zaatakował ich dzik. Do zdarzenia doszło wczoraj po południu w Wysokiej Głogowskiej niedaleko Rzeszowa. Chłopcy wybrali się na ostrężyny rosnące niedaleko domu, na obrzeżach niewielkiego zagajnika. To zaledwie 30-40 metrów od domu. Część działki mam ogrodzoną, właśnie ze względu na dziki - opowiada pan Józef. Chwilę wcześniej w tym samym miejscu był nasz sąsiad. I dzików nie widział - dodaje.

Najprawdopodobniej chłopców zaatakowała locha, którą widziano w okolicy. Zwierzę spacerowało wraz z potomstwem.

Długo nie zapomnę momentu, kiedy przerażone dzieci wpadły do domu. Z płaczem, hukiem, krzykiem. Mówiły jeden przez drugiego. Same nie do końca chyba wiedziały, co się stało. Były w szoku. Młodszy Konradek miał przedziurawione spodnie, poszarpaną koszulę. To był straszny widok - opowiada nam ojciec chłopców. Od razu wezwali pogotowie. Na miejsce przyjechały dwie karetki, a także policja.

5-letni Konrad ma dwie głębokie rany na udzie oraz mocno uszkodzoną rękę. Skóra zdarta, widać było nawet kości - opisuje pan Józef. A na nodze, na tej małej nóżce dwie wielkie dziury. Wielkości kciuka. 9-letni Adrian jest w dużo lepszym stanie - lekarze założyli mu niewielkie szwy na głowie.

W tej chwili chłopcy są pod opieką lekarzy z Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego Nr 2 w Rzeszowie.

Konrad naprawdę cierpi. Jest na środkach przeciwbólowych, miał podane antybiotyki. Ale ma też bardzo dobrą opiekę. Za co mogę tylko dziękować - zaznacza tata 5-latka. Na razie lekarze nie mówią, jak długo Adrian i Konrad będzie hospitalizowani. Przy chłopcach cały czas czuwają rodzice. W domu na powrót braci czeka jeszcze trójka rodzeństwa i babcia.