Robił ogromne nadzieje i zawiódł wiele oczekiwań. Z gospodarczego punktu widzenia prezydentura Bronisława Komorowskiego była pełna rozczarowań. Prezydent miał bardzo dobre zaplecze ekonomiczne, które znakomicie identyfikowało obecne i przyszłe problemy gospodarcze. Wielka w tym zasługa dwóch ludzi z Pałacu Prezydenckiego, czyli obecnego członka Rady Polityki Pieniężnej Jerzego Osiatyńskiego i Olgierda Dziekońskiego, gospodarczej prawej ręki Bronisława Komorowskiego. Sam prezydent nie potrafił jednak wykorzystać zdobytej wiedzy do skutecznego proponowania zmian. A to właśnie skuteczność jest miarą jakości polityka. Nie jego plany i przemówienia.

Pięć lat urzędowania miało wiele minusów. Kilka rzeczy z pewnością można jednal zapisać na plus Bronisławowi Komorowskiemu. Jego niezaprzeczalną zasługą było rozpoczęcie, już pięć lat temu, dyskusji o polityce prorodzinnej. W Polsce cały czas ubywa ludzi. Więcej nas umiera, niż się rodzi. Swoje urzędowanie prezydent zaczął więc od serii narad, rozmów i debat eksperckich dotyczących możliwych rozwiązań. To zmotywowało rząd do wydłużenia urlopów macierzyńskich czy chociażby wprowadzenia Karty Dużej Rodziny.

Bronisław Komorowski był także żarliwym postulatorem zwiększenia wydatków na armię, co w obecnej sytuacji wydaje się zasadne.

Do tych dwóch inicjatyw programowych można dołączyć trzeci gospodarczy plus, czyli bardzo rozsądną nominację profesora Marka Belki do Narodowego Banku Polskiego. To człowiek z innego pnia ideologicznego niż Komorowski, bardzo oryginalny i z bardzo ostrym językiem. Nikt jednak nie odmówi Markowi Belce inteligencji, przenikliwości, niezwykle głębokiej wiedzy ekonomicznej, zagranicznego doświadczenia i prosocjalnej wrażliwości. Fakt, że Bronisław Komorowski wybrał na szefa NBP właśnie Belkę, a nie politycznego urzędnika, będzie dobrze zapamiętany ustępującemu prezydentowi. Odchodzącego prezydenta można także pochwalić za zagraniczne podróże, w które, zwłaszcza w pierwszej części kadencji, zabierał polskich przedsiębiorców.

Na tym niestety pochwały gospodarcze dla Komorowskiego można zakończyć.

Partii broni, partia zdradzi

Ustępujący prezydent okazał się bowiem lojalnym partyjnym urzędnikiem z jednej strony, a z drugiej nieskutecznym wizjonerem.

Wiele osób zapamięta Bronisławowi Komorowskiemu, że bez mrugnięcia okiem podpisał ustawy okrawające Otwarte Fundusze Emerytalne. Zrobił to, czego partia od niego wymagała. Na domiar złego, z niezrozumiałych powodów, odmówił publikacji analiz, które wykorzystywał do podpisywania reform. Pewnie dlatego, że były dla interesu partyjnego niekorzystne.

Warto też pamiętać, że prezydent, a w zasadzie Pałac Prezydencki, przygotował wiele ciekawych inicjatyw. Większość z nich nie wyszła jednak poza sferę planów.

Bronisław Komorowski podpisał choćby w trakcie swojego urzędowania projekt nowego rozdziału konstytucji. Miał on nas przygotować do wejścia do strefy euro. Prezydent nie skonsultował tego jednak z ówczesnym premierem Donaldem Tuskiem. Próba przygotowania naszego prawa do przyjęcia w Polsce euro trafiła więc do kosza.

Podobny los spotkał szalenie ciekawą inicjatywę powołania Polsko-Ukraińskiego Funduszu Inwestycyjnego. Bank Gospodarstwa Krajowego i PKO BP miały wyłożyć łącznie 300 milionów złotych na dotacje dla małych i średnich firm ukraińskich. To by dało nam pieniądze, okiełznało szalony ukraiński rynek i ułatwiło polskim przedsiębiorcom drogę na wschód.

Pomysł jednak nie został skonsultowany z Ministerstwem Spraw Zagranicznych i również trafił do kosza. Ukraina generalnie jest piętą achillesową prezydenta. Jego analizy dotyczące możliwych wydarzeń na Ukrainie okazały się nietrafione, na czym stracili nasi przedsiębiorcy, nasz rząd i ukraiński rząd. Prezydent zachowywał się jakby nie brał pod uwagę wszystkich interesów, które kierują ukraińskimi i rosyjskimi politykami. I stąd błędy.

To jednak nie koniec porażek. Pod koniec swojego urzędowania, w ogniu kampanii wyborczej i walki o reelekcję Bronisław Komorowski, nabrał wigoru. Zaproponował dwie ważne ustawy. Jedną o obniżeniu wieku emerytalnego, a mówiąc precyzyjnej o możliwości przejścia na emeryturę po przepracowaniu określonej liczby lat. Druga ustawa dotyczyła innowacyjności. Zakładała ona znaczne ulgi podatkowe dla firm inwestujących w badania i rozwój.

W ich przypadku również zabrakło konsultacji z rządem, bo tych projektów, nawet pomimo przechwycenia jednego z nich przez Polskiego Stronnictwo Ludowe, można szukać w koszu.

Lekcja na przyszłość

Gdyby Andrzej Duda chciał wyciągnąć lekcję z urzędowania Bronisława Komorowskiego, to powinien dojść do wniosku, że zamykanie się w pałacu nie prowadzi do niczego dobrego. Kluczem do porażki ustępującego prezydenta było bowiem odcięcie się od wyborcy i zbytnie zawierzenie doradcom, tym politycznym, którzy w kancelarii pełnili często rolę klakierów.

Bronisław Komorowski, mimo naprawdę dobrych intencji, właśnie z ich powodu nie był w stanie przekuć większości swoich inicjatyw gospodarczych w nowe prawo.

Ustępujący prezydent zbyt rzadko słuchał natomiast swoich doradców gospodarczych.

(mpw)