25-latka porwana w Tatrach przez lawinę odzyskała przytomność. Dziewczyna w stanie krytycznym w głębokiej hipotermii, przy temperaturze ciała powyżej 16 stopni w ostatni weekend została przewieziona do krakowskiego szpitala Jana Pawła II. Dziś lekarze z Centrum Leczenia Hipotermii Głębokiej zdecydowali się wybudzić pacjentkę.

Pacjentka nawiązuje z nami kontakt, spełnia proste polecenia, otwiera oczy na polecenie, wydaje się, że próbuje ścisnąć rękę - mówił nam Rafał Drwiła, ordynator oddziału intensywnej terapii szpitala im. Jana Pawła II w Krakowie.

Lekarze odłączyli już pacjentkę od sztucznego płucoserca. Jednak jak podkreślają, nie oznacza to, że jest zupełnie zdrowa.

Przed nami jeszcze bardzo dużo, pacjentka jest wciąż podłączona do respiratora oraz do sztucznej nerki - wyjaśnił nam prof. Drwiła.

Zdaniem lekarzy 25-latka z Bochni pozostanie w szpitalu jeszcze przez kilka tygodni. 

25-latka aż dwie godziny spędziła pod śniegiem, zasypana przez lawinę. Ratownicy przez 5 godzin walczyli, aby przywrócić pracę serca, a kiedy już trafiła do szpitala, temperatura jej ciała wynosiła zaledwie 16,9 stopnia.

Lawina, która zasypała 25-latkę, zeszła w sobotę w rejonie Wielkiej Świstówki. W górach wiał halny, co nie pozwoliło na użycie śmigłowca. Ratownicy dotarli do zasypanych pieszo.

Przysypane zostały w sumie cztery osoby. Jedna kobieta zmarła, dwie pozostałe osoby doznały lekkich obrażeń, natomiast 25-latkę przewieziono do Krakowa.