Polska nie będzie na razie składać wniosku o przystąpienie do Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych - tak twierdzi minister gospodarki, wicepremier Janusz Piechociński. Bank Asian Infrastructure Investment Bank zakładają właśnie Chińczycy. Tym samym Polska przegapiła szansę wejścia na tamtejszy rynek.

Pekin zakłada wielki bank inwestycyjny, który ma być przeciwwagą dla amerykańskiego Banku Światowego. Początkowo ma dysponować potężnym kapitałem od 50 do 100 miliardów dolarów. To też paszport dopuszczający do inwestycji w Chinach, o co Polska bardzo się starała.

Do tego projektu zgłosiło się ponad 40 państw, w tym Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Włochy, Dania, także Austria. Pekin czeka na zgłoszenia do północy, Polska jednak nie jest tym zainteresowana.Na razie mamy inne elementy rozgrywania naszej strategii - tajemniczo mówi wicepremier Piechociński.

Pytany o to, czy nie tracimy szansy na wejście do Chin, odpowiada: "musiałbym ujawniać cele naszej strategii, a tego nie chcę".

Formalnie za negocjacje z Chińczykami odpowiada Ministerstwo Finansów. W przesłanym do RMF FM oświadczeniu resort twierdzi, że: "rozmowy dotyczące utworzenia Asian Infrastructure Investment Bank (AIIB), nowego międzynarodowego banku mającego na celu finansowanie projektów infrastrukturalnych w Azji, wciąż trwają. Ministerstwo Finansów również z uwagą odnotowuje te rozmowy i rozwój wydarzeń związanych z powstawaniem tego banku. Planuje się także przeprowadzenie wraz z innymi zainteresowanymi resortami (jak MIR, MG i MSZ) stosownej analizy potencjalnych korzyści i kosztów oraz szans i ewentualnych zagrożeń płynących z potencjalnego zgłoszenia przez Polskę ewentualnego akcesu do AIIB.  Analiza taka będzie prowadzona zarówno pod względem finansowym, gospodarczym oraz politycznym".

Chińczycy zaproponowali utworzenie wielkiego banku inwestycyjnego w 2013 roku. Pomysł od razu spotkał się z zainteresowaniem największych krajów świata, poza Stanami Zjednoczonymi i Japonią, dla których to konkurencja. Gdy kilka dni temu Dania ogłosiła przystąpienie do AIIB, minister handlu Danii Mogens Jensen ogłosił, że to "znaczące i podniecające wydarzenie w światowym ładzie. Istnieje mnóstwo powodów do zaangażowania się od samego początku i do wpływanie na podejmowanie decyzje".

Gdyby Polska postanowiła przystąpić do tego programu, dostałaby możliwość zarabiania na azjatyckich inwestycjach. Przede wszystkim jednak polskie firmy mogłyby bardzo łatwo nawiązywać kontakty z chińskimi i tam realizować projekty. To byłaby głównie szansa dla naszych potęg energetycznych, takich jak KGHM, PKN Orlen, LOTOS, czy Grupa Azoty.

(abs)